Prawdziwa opowieść świąteczna

 

autor: Mark Mallett

IT był to koniec długiej zimowej trasy koncertowej po Kanadzie - w sumie prawie 5000 mil. Moje ciało i umysł były wyczerpane. Po zakończeniu mojego ostatniego koncertu byliśmy teraz zaledwie dwie godziny od domu. Jeszcze tylko jeden przystanek na paliwo i zdążymy na święta. Spojrzałem na żonę i powiedziałem: „Chcę tylko rozpalić kominek i położyć się jak bryłka na kanapie”. Już czułem zapach dymu.

Młody chłopak przyszedł i stanął przy pompie, czekając na moje instrukcje. - Uzupełnij - olej napędowy - powiedziałem. Na zewnątrz było zimno -22 ° C (-8 stopni Farenheita), więc wczołgałem się z powrotem do ciepłego autobusu turystycznego, dużego 40-metrowego kampera. Siedziałem na krześle, bolały mnie plecy, myśli płynęły w stronę trzaskającego ognia… Po kilku minutach wyjrzałem na zewnątrz. Dżokej wrócił do środka, żeby się ogrzać, więc zdecydowałem się wyjść i sprawdzić pompę. W tych kamperach jest to duży zbiornik, a jego napełnienie czasami zajmuje nawet 10 minut.

Stałem i patrzyłem na dyszę, kiedy coś wydawało się nie tak. Było białe. Nigdy nie widziałem białej dyszy do oleju napędowego. Spojrzałem z powrotem na pompę. Wróć do dyszy. Z powrotem przy pompie. Napełniał autobus benzyną bezołowiową!

Gaz zniszczy silnik wysokoprężny, a trzy z nich pracowały! Jeden do ogrzewania, jeden do generatora, a następnie do silnika głównego. Natychmiast zatrzymałem pompę, która do tej pory była bliska rozładowania $177.00 paliwa. Wbiegłem do autobusu i wyłączyłem grzejnik i generator.   

Od razu wiedziałem, że noc została zrujnowana. Nigdzie się nie wybieraliśmy. Płonący żar w mojej głowie był teraz tlącym się popiołem. Czułem, jak w moich żyłach zaczyna kipieć frustracja. Ale coś w środku kazało mi zachować spokój…

Poszedłem na stację benzynową, żeby wyjaśnić sytuację. Tak się złożyło, że był tam właściciel. W drodze do domu przygotowywała posiłek z indyka dla 24 osób, które przyszły tego wieczoru. Teraz jej plany również były zagrożone. Gazowy dżokej, chłopiec w wieku może 14 lub 15 lat, stał nieśmiało. Spojrzałem na niego, czując się sfrustrowany… ale wewnątrz mnie była łaska, stały spokój, który mi kazał bądź miłosierny

Ale gdy temperatura nadal spadała, martwiłem się, że instalacje wodne w kamperze zaczną zamarzać. „Panie, sytuacja się pogarsza”. Sześcioro moich dzieci było na pokładzie i moja żona w 8 miesiącu ciąży. Maluch był chory, wymiotował w plecy. W środku robiło się bardzo zimno iz jakiegoś powodu zadziałał bezpiecznik, gdy próbowałem podłączyć samochód kempingowy do zasilania stacji benzynowej. Teraz baterie się wyczerpały.

Moje ciało nadal bolało, kiedy z mężem właścicielki jeździliśmy po mieście, szukając sposobów na pozbycie się paliwa. Kiedy wróciliśmy na stację benzynową, pojawił się strażak z kilkoma pustymi beczkami. Do tej pory minęły dwie i pół godziny. Miałem być przed kominkiem. Zamiast tego, moje stopy zamarzły, gdy czołgaliśmy się po oblodzonej ziemi, aby spuścić paliwo. W moim sercu narosły słowa: „Panie, przez ostatni miesiąc głosiłem wam Ewangelię… zaczynam Twój bok!"

Zebrała się teraz niewielka grupa mężczyzn. Pracowali razem jak doświadczona ekipa pit-stopowa. Zdumiewające było, jak wszystko wydawało się zapewnione: od narzędzi, przez beczki, po siłę roboczą, know-how, po gorącą czekoladę, a nawet kolację.

W pewnym momencie wszedłem do środka, żeby się rozgrzać. „Nie mogę uwierzyć, że jesteś taki spokojny” - zauważył ktoś.

„Cóż, co można zrobić?” Odpowiedziałem. „Taka jest wola Boga”. Po prostu nie mogłem tego rozgryźć dlaczego, kiedy wyszedłem z powrotem na zewnątrz.

Był to powolny proces opróżniania trzech oddzielnych przewodów paliwowych. Po chwili wróciłem na stację, żeby znowu się rozgrzać. Stały tam żona właściciela i inna kobieta, prowadząc ożywioną dyskusję. Rozjaśniła się, kiedy mnie zobaczyła. 

- Wszedł tu starszy mężczyzna ubrany na niebiesko - powiedziała. „Po prostu wszedł przez drzwi, stanął i obserwował cię tam, a potem odwrócił się do mnie i powiedział:Bóg pozwolił na to w określonym celu ”. Potem po prostu wyszedł. To było tak dziwne, że natychmiast wyszedłem na zewnątrz, aby zobaczyć, dokąd poszedł. Nigdzie go nie było. Nie było samochodu, człowieka, nic. Myślisz, że był aniołem? ”

Nie pamiętam, co powiedziałem. Ale zacząłem czuć, że ta noc miała cel. Kimkolwiek był, zostawił mnie z odnowioną siłą.

Jakieś cztery godziny później opróżniono złe paliwo i napełniono zbiorniki (olejem napędowym). W końcu chłopak, który prawie mnie unikał, teraz spotkał się twarzą w twarz. On przeprosił. „Tutaj” - powiedziałem - „Chcę, żebyś to miał”. To była kopia jednej z moich płyt CD. „Wybaczam ci to, co się stało. Chcę, żebyś wiedział, że tak traktuje nas Bóg, kiedy grzeszymy ”. Zwracając się do właściciela, powiedziałem: „Cokolwiek z nim zrobisz, to twoja sprawa. Ale założę się, że teraz będzie jednym z twoich najbardziej uważnych dżokejów. Dałem jej też płytę CD i wreszcie wyszliśmy.

 

LIST

Kilka tygodni później otrzymałem list od mężczyzny, który był na przyjęciu bożonarodzeniowym właściciela tej zimnej nocy.

Kiedy w końcu wróciła do domu na obiad, powiedziała wszystkim, że bała się stawienia czoła właścicielowi kampera (niektórzy krzyczą o przepełnieniu za 2.00 dolary!), Ale kierowca kampera powiedział zaangażowanym osobom, że Pan wybacza i musimy wybaczyć każdemu. inny.

Podczas świątecznej kolacji dużo mówiono o Bożej łasce (w przeciwnym razie można by o nim nie mówić, z wyjątkiem błogosławieństwa nad posiłkiem) oraz lekcji o przebaczeniu i miłości, której nauczył kierowca i jego rodzina (powiedziała, że ​​był śpiewakiem ewangelii) ). Kierowca był przykładem dla jednej osoby szczególnie podczas kolacji, że nie wszyscy bogaci chrześcijanie są hipokrytami po pieniądzach (jak wcześniej twierdził), ale chodzą z Panem.

Młody chłopak, który pompował benzynę? Powiedział swojemu szefowi „Wiem, że mnie wywalili”.

Odpowiedziała: „Jeśli nie pojawisz się w pracy w czwartek, to będziesz”.

Chociaż pod żadnym względem nie jestem „bogatym” chrześcijaninem, z pewnością jestem dziś bogatszy, wiedząc, że Bóg nigdy nie marnuje okazji. Widzisz, myślałem, że „skończyłem” usługiwanie tamtej nocy, kiedy śniłem o spalaniu kłód. Ale Bóg jest zawsze "na".

Nie, mamy być świadkami przez cały czas, w sezonie lub poza nim. Jabłoń nie rodzi jabłek tylko rano, ale dostarcza owoce przez cały dzień.

Chrześcijanin też musi zawsze być włączony.  

 

Po raz pierwszy opublikowano 30 grudnia 2006 o godz Słowo Teraz.

Przyjazne dla wydruku, PDF i e-mail
Opublikowany w Od naszych współautorów.