Jezus powiedział:
Nie myśl, że przyszedłem, aby przynieść pokój na ziemi; Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić mężczyznę z jego ojcem i córkę z jej matką, a synową z jej teściową; a wrogami człowieka będą jego domownicy. (Mt 10: 34-36)
Połączenia miecz jest Słowem Bożym:
Zaprawdę, słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż jakikolwiek miecz obosieczny, przenika nawet między duszę a ducha, stawy i szpik, i jest w stanie dostrzec refleksy i myśli serca. (Hebrajczyków 4: 12)
Dlatego w tym Piśmie Świętym nie chodzi o to, że Jezus przyszedł, aby wywołać chaos, spory i rany. Jest to raczej działanie Ducha Świętego, który przenika dusze światłem „Aby zostały ujawnione myśli wielu serc” (Łk 2:35). W tym świetle albo przyjmuje się Ewangelię miłości, albo ewangelię miłości własnej. W tym świetle wybiera się wolę Boga lub wolę ludzką. W ten sposób otwierają się dwie drogi: jedna prowadząca do życia wiecznego i druga prowadząca do zatracenia - dwie drogi, które są w sprzeciw jedni do drugich.
Wejdź przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i szeroka droga prowadząca do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jak wąska brama i zawężona droga prowadząca do życia. A tych, którzy ją znajdują, jest niewielu. (Mt 7: 13-14)
To właśnie stawia człowieka przeciwko własnemu ojcu, a jednego krewnemu przeciw drugiemu: to przekonanie o prawdzie, którym jest Jezus, albo prowadzi człowieka do wolności, albo w głębszą duchową niewolę; to matka obejmująca prawdę, ale córka wybiera kłamstwo, jeden brat szuka światła, a drugi osiedla się w ciemności.
I taki jest werdykt, że światłość przyszła na świat, ale ludzie woleli ciemność od światła, ponieważ ich uczynki były złe. Każdy bowiem, kto dopuszcza się niegodziwości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby jego uczynki nie zostały ujawnione. (John 3: 19-20)
Dlatego dotarliśmy do końca wieku, w którym chwasty są wysiewane z pszenicy. Jezus pragnie, aby wszyscy zostali zbawieni… ale nie wszyscy pragną być zbawieni. I tak doszliśmy do godziny najbardziej bolesnych smutków, kiedy zobaczymy rodziny zwrócone przeciwko sobie - tak jak Jezus został opuszczony przez swoich naśladowców w Getsemane.
W jednej z moich pierwszych refleksji w moim apostolacie pisarskim w marcu 2006 r. „Słowo teraz” było takie, że wchodzimy Wielkie przesiewanie. Przesłanie było krótkie i na temat… a teraz żyjemy nim:
TAM nadejdzie chwila, w której będziemy chodzić wiarą, a nie pociechą. Będzie się wydawać, że zostaliśmy porzuceni… jak Jezus w Ogrodzie Getsemani. Ale naszym aniołem pociechy w Ogrodzie będzie świadomość, że nie cierpimy sami; że inni wierzą i cierpią tak jak my, w tej samej jedności Ducha Świętego.
Z pewnością, jeśli Jezus szedł dalej drogą swojej męki w pewnym opuszczeniu, to tak samo będzie z Kościołem (por. KKK 675). To będzie świetny test. Będzie przesiewał prawdziwych wyznawców Chrystusa jak pszenicę.
Panie, pomóż nam pozostać wiernymi. -od Wielkie przesiewanie
- Mark Mallett